sztuczną szczęką w porcelanowej miseczce, oblepioną przeciwreumatycznymi plastrami, na dole zaś, w holu, jakiegoś typa z tępą gębą, w kapeluszu nasuniętym na oczy. Ujrzałam, jak do typa zbliża się drugi typ, z gębą dla odmiany złośliwą, szepcze mu na ucho informację, że przybywa jako druga zmiana, typ z tępą gębą oddala się beztrosko, a typ z gębą złośliwą wchodzi po schodach. Wchodzi ostrożnie, powoli i cicho, pilnując, żeby nic nie zatrzeszczało i żeby go nikt nie zobaczył. Pod drzwiami mojego pokoju nadziewa się na trzeciego typa, siedzącego na krześle ze znudzonym wyrazem twarzy, szepcze mu na ucho to samo i typ