Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
takie spojrzenie i spoglądał też czujnie, czekając na uśmiech. Uśmiechałem się i odwracałem. Kiedy spotykaliśmy się sami, na przykład na korytarzu pensjonatu, nie wiedzieliśmy, co począć ze swoją nagłą bliskością, nic

nie miałem w głowie na takie spotkanie, a kiedy mijałem go, czułem w nim rozczarowanie... że coś znowu się oddalało, że w takiej chwili musiałem mijać go jak obcego... smutniał, bo myślał, że nie chcę mu nic powiedzieć. Przecież nie przypuścił nawet, przepełniony naiwnym szacunkiem, że może mi nic nie przyjść do głowy. Przy okazjach takich spojrzeń zauważyłem, że zagryza nieustannie te swoje jędrne, zmysłowe usta, jakby z nimi walczył
takie spojrzenie i spoglądał też czujnie, czekając na uśmiech. Uśmiechałem się i odwracałem. Kiedy spotykaliśmy się sami, na przykład na korytarzu pensjonatu, nie wiedzieliśmy, co począć ze swoją nagłą bliskością, nic<br> &lt;page nr=253&gt;<br> nie miałem w głowie na takie spotkanie, a kiedy mijałem go, czułem w nim rozczarowanie... że coś znowu się oddalało, że w takiej chwili musiałem mijać go jak obcego... smutniał, bo myślał, że nie chcę mu nic powiedzieć. Przecież nie przypuścił nawet, przepełniony naiwnym szacunkiem, że może mi nic nie przyjść do głowy. Przy okazjach takich spojrzeń zauważyłem, że zagryza nieustannie te swoje jędrne, zmysłowe usta, jakby z nimi walczył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego