nim, zzieleniał.<br>A Szczęsnego, skończywszy z Gedrońcem, zapytał, czy chce do korpuśnej szkoły podoficerskiej?<br>- Tak jest, panie generale. Nie chcę wyjść stąd na cmentarz!<br>Generał uniósł brwi pytająco - na cmentarz ? - ale domyślnie je zaraz opuścił.<br>- Zameldujecie się potem u mnie w dowództwie. Poruczniku Gedroniec, przedstawi go pan przy raporcie.<br>Gdy oddalił się w asyście kilku wyższych oficerów, a Szczęsny wrócił do kompanii, zupaki nie bardzo już sobie z nią radziły. Łamały się szeregi, bo ludzie wyciągali głowy, żeby <page nr=174> widzieć Szczęsnego, bodaj wzrokiem mu powinszować! Nie sposób było uciszyć szeptów ani stłumić rozruchu. Zbierało się na ferment. Ośmieleni zwycięstwem Szczęsnego, lada chwila