nadal swoje dnie, prawo do dodatków i do obroku duchownego. Krewni po dawnemu musieli znosić do wspólnego ogniska swoje biedy i zwycięstwa, prowadziło się ścisłą ewidencję ruchu rodzinnego: kto umarł, kto się ożenił, kto popadł w długi, kto dostał posadę. Te sprawy, skoro tylko zostały notyfikowane pani Kasi, otrzymywały należyty oddźwięk: śpieszyła z dobrym słowem czy z materialną pomocą, zabiegała, martwiła się lub dziękowała Bogu. <br>Doroczne święta i imieniny pozostały jak dawniej rewią "swoich ludzi", "swojego" obyczaju. Przy stole wigilijnym albo przy święconym, pośród korowodu tradycyjnych potraw, formułek, wspominków, odbywał się apel zdziesiątkowanego hufca. Ciotki, stryjkowie, głuche kuzynki, wierni przyjaciele - obleczeni