Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
co wrócić do Zamościa. Niech mi pan da chociaż ze dwa złote... Wynędzniała twarz, lekko zachrypły głos brzmiący dość sugestywnie, dający wyraźnie odczuć, że odmowa raczej nie wchodzi w rachubę i będzie niemile widziana. Obruszyłem się i nie dałem. Facet raczej nie wyglądał na zagubionego prowincjusza. Narkoman, czy też żebrak odgrzewający dawne pomysły wydrwigroszów? W oczach mam jeszcze licho wyglądającego mężczyznę, który w latach pięćdziesiątych na tym samym dworcu robił obchód każdego oczekującego na odjazd pociągu. I jemu także brakowało zawsze paru złotych, by mógł powrócić ze stolicy w rodzinne strony. Jedni wzruszali ramionami, inni - ludzie łatwowierni bądź miłosierni - sięgali do
co wrócić do Zamościa. Niech mi pan da chociaż ze dwa złote...</> Wynędzniała twarz, lekko zachrypły głos brzmiący dość sugestywnie, dający wyraźnie odczuć, że odmowa raczej nie wchodzi w rachubę i będzie niemile widziana. Obruszyłem się i nie dałem. Facet raczej nie wyglądał na zagubionego prowincjusza. Narkoman, czy też żebrak odgrzewający dawne pomysły wydrwigroszów? W oczach mam jeszcze licho wyglądającego mężczyznę, który w latach pięćdziesiątych na tym samym dworcu robił obchód każdego oczekującego na odjazd pociągu. I jemu także brakowało zawsze paru złotych, by mógł powrócić ze stolicy w rodzinne strony. Jedni wzruszali ramionami, inni - ludzie łatwowierni bądź miłosierni - sięgali do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego