Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
jednej nocy zazieleniły się drzewa, zakwitły bzy i czeremchy. Gordon wdychał rozgrzane, aromatyczne powietrze i poczuł nieodpartą chęć zanurzenia się "w zwiewnych nurtach kostrzewy". Zapragnął zetknięcia z przyrodą, z zielonością. Początkowo miał zamiar pojechać za miasto ale wtedy spóźniłby się na obiad. Wybrał więc park łazienkowski, gdzie nieraz przemierzał samotnie odległe aleje i obmyślał swoje role.
Zaparkował wóz na Myśliwieckiej i ruszył w głąb parku. Zatrzymał się przez chwilę na mostku nad wodą przyglądał się przepływającym łabędziom i dziewczynce, która rzucała im kawałki bułki.
- Jak ci na imię? - zapytał.
- Ewa - odrzekła dziewczynka - i uciekła przestraszona widokiem ogromnego, starszego pana.
- Ewa - powtórzył
jednej nocy zazieleniły się drzewa, zakwitły bzy i czeremchy. Gordon wdychał rozgrzane, aromatyczne powietrze i poczuł nieodpartą chęć zanurzenia się "w zwiewnych nurtach kostrzewy". Zapragnął zetknięcia z przyrodą, z zielonością. Początkowo miał zamiar pojechać za miasto ale wtedy spóźniłby się na obiad. Wybrał więc park łazienkowski, gdzie nieraz przemierzał samotnie odległe aleje i obmyślał swoje role.<br>Zaparkował wóz na Myśliwieckiej i ruszył w głąb parku. Zatrzymał się przez chwilę na mostku nad wodą przyglądał się przepływającym łabędziom i dziewczynce, która rzucała im kawałki bułki.<br>- Jak ci na imię? - zapytał.<br>- Ewa - odrzekła dziewczynka - i uciekła przestraszona widokiem ogromnego, starszego pana.<br>- Ewa - powtórzył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego