niejasności i rozwiać wątpliwości. Uczynił to, gdy tylko wyruszyli w dalszą drogę. Uczynił to z właściwym sobie taktem.<br> - Milva! - zawołał nagle w czasie jazdy, zezując na wampira. - Mogłabyś ruszyć przodem z twoim łukiem, kropnąć strzałą jakiegoś jelonka albo kabana. Dosyć mam, cholera, jeżyn i grzybów, ryb i szczeżui. Zjadłbym dla odmiany kawałek prawdziwego mięsa. Co ty na to, Regis?<br>- Słucham? - wampir podniósł głowę znad szyi konia.<br>- Mięso! - powtórzył dobitnie poeta. - Namawiam Milvę na polowanie. Zjadłbyś świeżego mięsa?<br>- Zjadłbym.<br>- A krwi, świeżej krwi popiłbyś?<br>- Krwi? - Regis przełknął ślinę. - Nie. Jeśli chodzi o krew, dziękuję. Ale wy, jeśli macie ochotę, nie krępujcie się