że zostaję pomimo tego, że dzieci klęły, biły się, wyzywały i pluły, że rzucały masłem na sufit, że noże wbijały w podłogę, cięły ceratę, że nas zastraszały. <page nr=27> Bywały sytuacje, że któraś ciocia wychodziła zapłakana. Ja też sobie nie radziłem. Kiedy było szczególnie trudno, robiłem sobie tygodniową przerwę - po to, aby odpocząć. A jednak w tym żywiole, który wydaje się być nie do opanowania, ja odnalazłem siebie, poczułem, że jestem usatysfakcjonowany tym, co robię, tą trudną pracą. A przecież zanim zostałem przez dzieci zaakceptowany, to się nieźle napracowałem. Musiałem ciągle z nimi rozmawiać, być przy nich. Powoli zaczynałem zauważać takie sytuacje, które