to wcale nie jest wykalkulowane. Motorem wszystkiego, co się ze mną dzieje jest mój zawód, który wciąga mnie z taką siłą, że daję z siebie wszystko. Ściślej - tak było kiedyś. Teraz chłodniej oceniam propozycje i ludzi, angażuję się na miarę sytuacji. Jeśli widzę, że nie warto, ratuję się sama. Resztę odpuszczam.<br>- Przestaje pani walczyć z reżyserem o lepszą, pani zdaniem, wizję filmu?<br>- Zdałam sobie sprawę, że to jest rodzaj gwałtu na ludziach. Chociaż wiem już dzisiaj, że każdy nieudany dzień zdjęciowy, każda awantura w obronie jakiegoś pomysłu, każda nieprzespana noc przynoszą zawodowy profit. Pod warunkiem, że ma się szansę sprawdzenia swoich