rzucam wszystko, wsiadam w pociąg i jadę do ciebie..." "No tak, ale on nie chciał dzwonić, wolał pójść do publicznej toalety..." "Właśnie, to jest okropne!" "Dlaczego, przecież ciebie też poznał w toalecie?..." "Ale wtedy nie miał nikogo..." "Ale może u niego stało się to już niezbywalnym przyzwyczajeniem, czymś w rodzaju odruchu psa Pawłowa? Reakcją na całą tę zakłamaną, duszącą się w mieszczańskiej hipokryzji, zamkniętą przestrzeń rodzinną. Przecież do ciebie też właściwie uciekł od żony. Więc do nowego chłopca też ucieka nie od ciebie, tylko od żony. Tak możesz to sobie wytłumaczyć, wybaczyć i zrozumieć". "Nie, nie mogę tego zrozumieć. ŤNie mogę