światopoglądami, opartymi na przeciwstawnych kanonach. To było godne podziwu. Po księdzu Piwowarczyku naczelnym "Tygodnika" został Jerzy Turowicz, bardziej tolerancyjny, i walczył z oficjalną cenzurą o felietony Kisiela, mniej też zważając na wewnętrzne redakcyjne korekty.<br>Podobno pierwszy swój felieton zaproponował Kisiel Karolowi Kurylukowi, naczelnemu redaktorowi tygodnika "Odrodzenie", ale ten mu tekst odrzucił. Wtedy poszedł na Wiślną, gdzie mieściła się redakcja "Tygodnika Powszechnego" i tam, bez żadnych zastrzeżeń, przyjęto felieton do druku. I odtąd Kisiel rozpoczął cały cykl, który ciągnął przez lata, przynosząc sobie i pismu rozgłos na cały kraj. A co by było, gdyby Kuryluk zachęcił Kisiela do współpracy? Oto jest pytanie