darł się bardzo długo.<br>- Wasza królewska mość!!! - wrzeszczał. - Wasza eminencjo!!! Odezwij się!!! Żyjesz?!!! No, odezwij się, jak rany!!!<br>Milczałam dalej, czekając, co z tego wyniknie i narażając się na nieotrzymanie posiłku. Cieć wreszcie dał za wygraną i opuścił na dół koszyk, chociaż nie usłyszał ode mnie żadnej odpowiedzi. Sięgnęłam ręką, odsunęłam koszyk ze środka i opróżniłam go poza jego polem widzenia. Milczałam nadal.<br>- Hej, ty! - ucieszył się, czując, że z koszykiem coś się dzieje. - Wasza królewska mość, żyjesz jednak?! Odezwij się, dlaczego nic nie mówisz?!<br>Nie odezwałam się i po jeszcze kilku rykach poszedł sobie precz.<br>Nazajutrz w jego głosie wyczułam