Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
pobladła, milcząca. Dopiero inny Rosjanin rąbnął bagnetem w zamek szafy. Drzwi rozwarły się, ukazując baterię kolorowych butelek. Koniaki, wódki gatunkowe, jakieś puszki, kawa. Chyba jeszcze portugalskie sardynki. Coś chwycili, każdy wetknął butlę w kieszeń, bronią pchnęli przewodniczkę, ma iść, prowadzić dalej. Zaglądali do każdego pokoju, schylali się, szperając pod kanapami, odsuwali fotele. Nigdzie nie było Niemców. Wrócili do holu, w którym pułkownik wciąż rozmawiał z Surmą.
- Może na strychu - podpowiedziała Marta.
Ofiarowała się prowadzić, bo Hani trudno iść po schodach. Ale Surmówna musiała wypełnić wyznaczoną rolę do końca. Marta dołączyła do grupy z własnej inicjatywy. Obejrzeli gościnne pokoje, rozgrzebali bagnetami łóżka
pobladła, milcząca. Dopiero inny Rosjanin rąbnął bagnetem w zamek szafy. Drzwi rozwarły się, ukazując baterię kolorowych butelek. Koniaki, wódki gatunkowe, jakieś puszki, kawa. Chyba jeszcze portugalskie sardynki. Coś chwycili, każdy wetknął butlę w kieszeń, bronią pchnęli przewodniczkę, ma iść, prowadzić dalej. Zaglądali do każdego pokoju, schylali się, szperając pod kanapami, odsuwali fotele. Nigdzie nie było Niemców. Wrócili do holu, w którym pułkownik wciąż rozmawiał z Surmą.<br>- Może na strychu - podpowiedziała Marta.<br>Ofiarowała się prowadzić, bo Hani trudno iść po schodach. Ale Surmówna musiała wypełnić wyznaczoną rolę do końca. Marta dołączyła do grupy z własnej inicjatywy. Obejrzeli gościnne pokoje, rozgrzebali bagnetami łóżka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego