z przeciwka Starego Sępa - szedł i obstukiwał krawężnik biała laska, a przed sobą pchał wózek inwalidzki z kimś, z kobieta, o ciele skręconym w koszmarny supeł, z twarzą sztywna, nieruchoma, z rękami chudymi jak patyki, opartymi na specjalnych uchwytach. Szli powoli, badając każdy kamień, każdy słupek, jak jakiś czarny sen odtwarzany w zwolnionym tempie. Szli metodycznie, bez pośpiechu, z rozwaga, jak alpiniści pokonujący lodową ścianę...<br>A więc on jest ślepy...<br>Co to za kobieta?<br>Chlusnęło na mnie gorąco, oniemiałam, urzeczona tym obrazem, i szłam powoli naprzeciwko, a świat gnał swoja droga, nie zwracając na nic uwagi. Ludzie biegli na plac i