na grzebieniu<br>Gra sonatę księżycową.<br><br>Zielonkawym swoim jadem<br>Księżyc sączy się w ulicę,<br>Lunatyczne ręce blade<br>Omdlewają pod księżycem.<br><br>W noc majową, w noc usłużną,<br>Księżyc nęci, księżyc mami,<br>Ciało dręczy się na próżno,<br>Wiosna pachnie obłokami.<br><br>Zapach nuży, noc się dłuży,<br>Broczy gęsty sen ze ściany,<br>Księżyc pannę snem odurzył<br>I odpłynął - niekochany.<br><br>Zanim jeszcze mgła poranna<br>Ludzkich ciał orzeźwi upał,<br>Obok siebie blada panna<br>Znajdzie w łożu kościotrupa.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>SOSNA</><br>Przepływała chmura ukośnie,<br>Zaplątała się cała w sośnie:<br><br>- Już cię teraz nie puszczę, chmuro,<br>Będziesz moją wtórą naturą.<br>Korzeniami tkwię cała w ziemi,<br>W niebo wrosnę kłębami twemi,<br>I pogrążę