w czapki i futrzane płaszcze, uszyte nie według mody, lecz pomysłu Mamci. Na moje stwierdzenie: "Nie sądzisz, Maryjko, że miejskie dzieci są straszne?" Maryjka odpowiedziała wyniośle: "Sądzę, że miejskie dzieci są bez serca." A ja długo jeszcze myślałam, że każde dziecko z miasta jest szydercze i pozbawione uczuć. <br><br>I tak odwieczne przeciwieństwo wsi i miasta objawiło się natychmiast również tutaj. Wprawdzie czułyśmy wyższość tych dzieci poruszających się z rutyną, wchodzących bezczelnie do sklepów, dzieci, które kupowały, obstalowywały, wymieniały, krytykowały, żądały, wychodziły nie dziękując. Imponowały nam, ale były dla nas czymś wrogim i mąciły naszą radość i harmonijny nastrój. Jeśli ktoś dorastał