Staszek. " "Wybacz nie poznałem się, a to rzeczywiście lepsze imię"... Takeśmy się zetknęli. Wkrótce i ja się o nim dowiedziałem: kucharki jednej syn, nieślubny. Matka na służbie, sam się chowa. Spotykaliśmy się od czasu do czasu, niekiedy cukierka dawałem, ale nie dla cukierków ze mną trzymał, nie! Podrósł, zaczął mnie odwiedzać. Książki <page nr=290> mu dawałem. Za czytaniem nie przepadał, za to słuchać lubił ogromnie. Skontaktowałem go potem z młodzieżą. Cóż, jest teraz towarzyszem. Zdun, pracuje w Celulozie. Bardzo oddany towarzysz, nieraz narażał się, jakiś hetman nos mu w bójce szpetnie przetrącił. Dawno to było: tamten także już się odmienił, może pod wpływem