ministrem policji. Mieszkał w ponurym, ciemnym pokoju w hotelu "Kabul", zapomniany, zakrzyczany, opuszczony przez pozostałych komendantów, kłócących się o władzę, a także przez własnych partyzantów, którzy odkąd stracił stopę na minie, przestali wierzyć, że jest niezwyciężony, i szukali służby w innych oddziałach. Nikt do niego nie przychodził, nikt go nie odwiedzał, nie radził się, nawet się z nim nie kłócił. Zbudowany jak atleta, całymi dniami przesiadywał wraz ze swoimi żołnierzami z gwardii przybocznej w pogrążonym w półmroku pokoju. Od czasu do czasu zaglądał do niego Haqqani, w którego oddziale Haq uczył się partyzanckiego rzemiosła. Niepotrzebne były słowa, by pojąć, jak bardzo