państwowymi, a także uprawnienia komercjalizacyjne i prywatyzacyjne poszczególnym ministrom nawiązywała w oczywisty sposób do "Polski resortowej" znanej z okresu realnego socjalizmu, a swoją dalszą rację bytu zawdzięczała sloganowi "polityki przemysłowej", którą oczywiście mogli prowadzić jedynie odpowiedni ministrowie - "fachowcy", a nie Minister Przekształceń Własnościowych. O paternalistyczną politykę przemysłową, od uprawiania której odżegnywali się liberałowie, dopominali się z równą mocą prawicowi politycy z kręgów ZChN i PC, jak i zwolennicy Unii Pracy oraz PSL.<br>Trzeba przyznać, że argumenty przemawiające za istnieniem ministerstw branżowych - dotyczące możliwości realizowania określonej polityki przemysłowej - nie były pozbawione racji. Niezrozumiała bowiem, z punktu widzenia interesów państwa, była sytuacja, gdy dwa