i zablokowany emocjonalnie, tak skrępowany postępowaniem złego McNamary, że nie czuje się swobodny w pisaniu". Gdyby McNamara zebrał się na odwagę i 25 lat temu powiedział głośno, co myśli, przeszedłby do historii jako ten, kto przyczynił się do zakończenia wojny, która po jego odejściu w 1968 r. pochłonęła jeszcze tysiące ofiar. Nie zdobył się jednak na to. Wybrał lojalność wobec przełożonych, posadę prezesa Banku Światowego, którą zapewnił mu prezydent Johnson, i święty spokój, który nie zagłuszył jednak wyrzutów sumienia. Tego nie gwarantuje nawet demokracja.</><br><br><div type="art"><br><tit>Michał Śliwa: Bolesław Limanowski. Człowiek i historia. Wydawnictwo Naukowe WSP. Kraków 1994, s. 174 plus 20 ilustracji