Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Musiałam coś załatwić, nie chciałam, żeby się za mną wlekli przez kraj.
Więc jednak gdzieś wyjeżdżała. Bez telefonu, nie korzystając z cashchipu, nie zostawiając namiarów.
- Powinna być pani nieco bardziej ostrożna, najprawdopodobniej ostro się za nas teraz wezmą, węsząc za tym wyimaginowanym przeciekiem, nie trzeba się samemu podstawiać na kozła ofiarnego.
- Niech pan nie przesadza, rozejdzie się po kościach.
- Gdzie pani jest? Zarezerwowałem na jutro stolik w "De Aunche"...
- Przykro mi. Nie będę miała jutro czasu.
- Zajrzy pani do Centrali? Na statek?
- Przepraszam. Nie najlepiej się czuję.
Rozłączyła się.
Wychodząc z gabinetu, zastanawiał się, czy słusznie zinterpretował tę odmowę jako sygnał
Musiałam coś załatwić, nie chciałam, żeby się za mną wlekli przez kraj.<br>Więc jednak gdzieś wyjeżdżała. Bez telefonu, nie korzystając z cashchipu, nie zostawiając namiarów. <br>- Powinna być pani nieco bardziej ostrożna, najprawdopodobniej ostro się za nas teraz wezmą, węsząc za tym wyimaginowanym przeciekiem, nie trzeba się samemu podstawiać na kozła ofiarnego. <br>- Niech pan nie przesadza, rozejdzie się po kościach. <br>- Gdzie pani jest? Zarezerwowałem na jutro stolik w "De Aunche"...<br>- Przykro mi. Nie będę miała jutro czasu.<br>- Zajrzy pani do Centrali? Na statek?<br>- Przepraszam. Nie najlepiej się czuję. <br>Rozłączyła się. <br>Wychodząc z gabinetu, zastanawiał się, czy słusznie zinterpretował tę odmowę jako sygnał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego