Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
zapomnianych czasach. Dzieci słuchały.

Wiedźmin siedział na pieńku, na szczycie urwiska, z którego roztaczał się widok na łęgi i trzcinowiska na brzegu Jarugi. Słońce zachodziło. Żurawie wzbiły się z mokradeł, zatrąbiły, lecąc klinem.
Wszystko się popieprzyło, pomyślał wiedźmin, oglądając się na ruinę drwalskiego szałasu i maleńki dymek, unoszący się z ogniska Milvy. Wszystko wzięło w łeb. A tak już dobrze szło. Dziwna ta moja kompania była, ale była. Mieliśmy przed sobą cel, bliski, realny, konkretny. Przez Angren na wschód, ku Caed Dhu. Całkiem dobrze nam szło. Ale musiało się popieprzyć. Pech czy fatum?Żurawie trąbiły hejnał.

Emiel Regis Rohellec Terzieff-Godefroy
zapomnianych czasach. Dzieci słuchały.<br> <br> Wiedźmin siedział na pieńku, na szczycie urwiska, z którego roztaczał się widok na łęgi i trzcinowiska na brzegu Jarugi. Słońce zachodziło. Żurawie wzbiły się z mokradeł, zatrąbiły, lecąc klinem. <br> Wszystko się popieprzyło, pomyślał wiedźmin, oglądając się na ruinę drwalskiego szałasu i maleńki dymek, unoszący się z ogniska Milvy. Wszystko wzięło w łeb. A tak już dobrze szło. Dziwna ta moja kompania była, ale była. Mieliśmy przed sobą cel, bliski, realny, konkretny. Przez Angren na wschód, ku Caed Dhu. Całkiem dobrze nam szło. Ale musiało się popieprzyć. Pech czy fatum?Żurawie trąbiły hejnał. <br> <br>Emiel Regis Rohellec Terzieff-Godefroy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego