ją gryzły wyrzuty sumienia. Trudno to było zrozumieć. Jedyny temat, na jaki mogła mówić od rana do wieczora, to matka Eweliny. Ale mimo całej miłości Suzanne do Karoliny Lechickiej, Ewelina nie sądziła aby Suzanne dobrze znała jej matkę. Ciągle podkreślała urodę swojej siostrzenicy i rozprawiała o wielkiej miłości do niej ojca Eweliny. "Ach, Ewelinko, nie widziałam, żeby ktoś tak kochał kobietę, żeby ją tak adorował..." Ale kim naprawdę była Karolina Lechicka, jakie były jej marzenia, na te pytania Suzanne nie byłaby chyba w stanie odpowiedzieć. I może tu tkwiła tajemnica niezwykłego uczucia do siostrzenicy, które przetrwało lata. Nieznane przyciąga, intryguje... Ale