Typ tekstu: Książka
Autor: Kostyrko Hanna
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1928
niebie jak dziwaczne, wróżebne znaki.
- Patrz, sławetny mistrzu! - rzekł burmistrz. - Napatrz się do syta, albowiem po raz ostatni oglądasz dziś światło dnia.
Nie skończył jeszcze, gdy na kamiennej posadzce załomotały głuche kroki. Do izby wszedł gdański kat w czerwonym kapturze, wiodąc kilku swoich pachołków.
- Mistrzu małodobry, czyń swoją powinność! - rozkazał ojciec miasta.
Oprawcy podeszli do starca stojącego przy oknie, porwali go za ramiona i poczęli siłą wywlekać z komnaty. Ale na samym progu sędziwy majster wyrwał się z ich uścisków i wznosząc do góry spracowaną dłoń zawołał:
- Przeklinam godzinę, w której przybyłem do waszego miasta! Przeklinam moje dzieło! Niechaj stanie mój
niebie jak dziwaczne, wróżebne znaki. <br>- Patrz, sławetny mistrzu! - rzekł burmistrz. - Napatrz się do syta, albowiem po raz ostatni oglądasz dziś światło dnia. <br>Nie skończył jeszcze, gdy na kamiennej posadzce załomotały głuche kroki. Do izby wszedł gdański kat w czerwonym kapturze, wiodąc kilku swoich pachołków. <br>- Mistrzu &lt;orig&gt;małodobry&lt;/&gt;, czyń swoją powinność! - rozkazał ojciec miasta.<br>Oprawcy podeszli do starca stojącego przy oknie, porwali go za ramiona i poczęli siłą wywlekać z komnaty. Ale na samym progu sędziwy majster wyrwał się z ich uścisków i wznosząc do góry spracowaną dłoń zawołał: <br>- Przeklinam godzinę, w której przybyłem do waszego miasta! Przeklinam moje dzieło! Niechaj stanie mój
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego