Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
prawdę o sobie, godzi się uśmiechać?
Więc tylko kładąc fatalną rękę na sercu w milczeniu kłaniam się
nisko dwóm kobietom, które miały dusze.
I zmierzam do drzwi.
- Proszę pana! Wyniki zostaną opracowane nie wcześniej niż za
kilka dni.
Diagnozę przyślemy wprost na oddział - informuje starsza
wkładając złotą perukę.
Młodnieje w okamgnieniu.
Żegna mnie ciekawym spojrzeniem, rzuconym z ukosa, jakbym ją
czymś zafrapował, coś w sobie miał prócz chorych mięśni.
- A czy posługaczka tam czeka i odprowadzi pana?
- Tak - mówię. - Bez wątpienia.
To Rózia.
A Rózia jest jak opoka.
- I zamykam za sobą drzwi.
W pustej poczekalni Rózia spała na wąskiej ławce
prawdę o sobie, godzi się uśmiechać?<br> Więc tylko kładąc fatalną rękę na sercu w milczeniu kłaniam się<br>nisko dwóm kobietom, które miały dusze.<br> I zmierzam do drzwi.<br> - Proszę pana! Wyniki zostaną opracowane nie wcześniej niż za<br>kilka dni.<br> Diagnozę przyślemy wprost na oddział - informuje starsza<br>wkładając złotą perukę.<br> Młodnieje w okamgnieniu.<br> Żegna mnie ciekawym spojrzeniem, rzuconym z ukosa, jakbym ją<br>czymś zafrapował, coś w sobie miał prócz chorych mięśni.<br> - A czy posługaczka tam czeka i odprowadzi pana?<br> - Tak - mówię. - Bez wątpienia.<br> To Rózia.<br> A Rózia jest jak opoka.<br> - I zamykam za sobą drzwi.<br> W pustej poczekalni Rózia spała na wąskiej ławce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego