taka, że przez dwa ostatnie lata cieszył się owocami już opublikowanych prac. Przechodząc uniwersyteckim korytarzem zwracał wrażliwą uwagę na miłe szepty: "o, to nasza nadzieja", "tak, to twórca nowej teorii tłumaczenia", "on jeszcze pokaże tym starym rutyniarzom nauki" itd. Nie znajdował więc powodu, by ryzykować jakiś kontrowersyjny temat, który mógł okazać się niewypałem albo wywołać krytykę, której nie potrafiłby odeprzeć. Zresztą w ogóle nie miał już ochoty na użeranie się z krytykami: cała rzecz mogła się dla niego źle skończyć...<br>Gdyby w czasie ostatnich dwu lat cokolwiek napisał! Coś, co mógłby przedstawić jako ideę, jako nierozwinięty pomysł, który w najbliższym czasie