parę słów swojej prawdy i korespondencja się urwała.<br>Mijały tygodnie i miesiące, milczenie trwało i kiedy Marczakowej wyszło z rachunków, że Agnieszka niedługo będzie rodzić, poprosiła znajomego maszynistę, który jeździł w tamte strony, żeby zawiózł list i przepytał dyskretnie, co się dzieje. Kolejarz owszem, oddał kopertę, lecz pogadać nie miał okazji, gdyż Agna nie wpuściła go do mieszkania. Przez szparę w drzwiach widział jednak, że młoda mężatka ma podbite oko...<br><q>- Mój stary, zanim zmarł, też był dla mnie różny, szczególnie gdy wypił</> - opowiada Marczakowa. <q>- Mówił, że jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije i czasami mi przylał, dopóki chłopcy