głowę, szukając mnie oczyma, odpowiedziałam uśmiechem na jego blady wysilony uśmiech.<br>Od tej nocy nauczyłam się spać czujnie. Każdy jego głośniejszy oddech budził mnie natychmiast. Jeśli ból przychodził, biegłam do łazienki, nalewałam pełną miednicę zimnej wody, przynosiłam ręczniki. Wlewałam mu do ust krople uśmierzające ból, otwierałam okno i zmieniałam mokre okłady. Z podwiniętymi nogami siedziałam na łóżku obok niego. Siedziałam tak przez <page nr=66> długie godziny słuchając, jak oddycha, wpatrując się w jego bladą, naznaczoną cierpieniem twarz. Rano budziłam się słaba i odrętwiała, nie mogłam chodzić i z konieczności spędzałam dnie w łóżku.<br>Pomimo moich próśb nie chciał się leczyć, musiałam więc użyć