Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dzień Dobry
Nr: 23.02
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
jej zawartość. Cytryny nie dała. Przez dobrych kilka minut skutecznie ignorowała moje przywołujące gesty i rozpaczliwe próby nawiązania z nią kontaktu wzrokowego. W końcu podeszła. Poprosiłam o rachunek. "Pięć złotych" - wycedziła. Przerzuwając coś, wpatrywała się otępiałym i znudzonym wzrokiem w ścianę nad moją głową. Naprawdę ucieszyłam się, że kwota jest okrągła i nie wymusza konieczności "napiwkowania" pani Gosi. Do Kolorowej więcej nie pójdę i tak sobie pomyślałam, że w "Warszawce" może trudno o miejsca "z klimatem", ale ani w "kryształowej" restauracji, ani w amerykanizującym pubie pani Gosia długo by miejsca nie zagrzała. A i w swojskiej spelunce pewnie by jej nie
jej zawartość. Cytryny nie dała. Przez dobrych kilka minut skutecznie ignorowała moje przywołujące gesty i rozpaczliwe próby nawiązania z nią kontaktu wzrokowego. W końcu podeszła. Poprosiłam o rachunek. "Pięć złotych" - wycedziła. <orig>Przerzuwając</> coś, wpatrywała się otępiałym i znudzonym wzrokiem w ścianę nad moją głową. Naprawdę ucieszyłam się, że kwota jest okrągła i nie wymusza konieczności <orig>"napiwkowania"</> pani Gosi. Do Kolorowej więcej nie pójdę i tak sobie pomyślałam, że w "Warszawce" może trudno o miejsca "z klimatem", ale ani w "kryształowej" restauracji, ani w amerykanizującym pubie pani Gosia długo by miejsca nie zagrzała. A i w swojskiej spelunce pewnie by jej nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego