jedno walczy przesadnie, a drugie wycofuje się zupełnie.<br>łatwo bowiem w parze o skrajności - przeciwieństwa się przyciągają, bo każde z dwojga ma nadzieję, że partner uleczy go z wewnętrznego konfliktu.<br><br>Czym miłość nie jest<br>Marcin, Anka, Rafał, Barbara i Krzysiek - wszyscy jak jeden mąż mieli problem z własną tożsamością, czyli określeniem siebie jako odrębnej, trwałej całości. Wydawało im się, że szczęście można osiągnąć tylko poprzez całkowite zrozumienie się, osiągnięcie jednolitych poglądów na wszystko i absolutne uwielbienie każdej bez wyjątku cechy partnera. Ktoś, kto tak myśli, nie dyskutuje, bo nie wyobraża sobie różnicy zdań: "Przecież skoro się kochamy, to akceptujemy siebie nawzajem". Tymczasem