Wąsik z pomadą, melonik na bakier <br>I tombakowej brzękanie dewizki. <br><br> 50<br>Za swoją uznać pieśń przy kuflu piwa <br>W czarnych jak sukno fabrycznych osadach. <br>Zapałką trzasnąć, na dwanaście godzin <br>Iść, tworzyć w dymach postęp i bogactwo. <br><br>Płacz, Europo, i czekaj szyfkarty. <br> 55<br>W grudniowy wieczór, w porcie Rotterdamu <br>Milczący stanie okręt emigrantów. <br>W zamarzłe maszty, jak w śnieżne chojary, <br>Z dołu uderzy litanijny chór <br>W chłopskim, słoweńskim czy polskim narzeczu. <br><br> 60<br>Trafiona z pistoletu gra pianola. <br>Kadryl po knajpach goni dzikie pary. <br>I ruda, tłusta, prztykając w podwiązkę, <br>Z rozwalonymi udami na tronie, <br>W pantoflach z puszkiem, czeka tajemnica <br> 65<br>Na