wejrzenie, jak<br>zwierzę na sekundę przed zgonem.<br> A siedziałem ze zwieszoną głową.<br> Na zadeptanej podłodze przede mną leżał wyraźnie okruch, nie<br>większy niż grudka, czarnego chleba, lecz nie zgnieciony czyimś<br>kapciem.<br> Zawsze lubiłem razowiec.<br> Natychmiast wyciągnąłem rękę, spostrzegając, jak strasznie ona mi<br>drży.<br> I z pyłem, kurzem, piaskiem, włożyłem ów okruch do ust.<br> I ożyłem.<br> Albowiem łzy, które mogły mnie zgubić, spłynęły z okruchem chleba<br>we mnie, do środka, i przepadły.<br> Oczywiście, że nie znosiłem nigdy litowania się nad sobą!<br> I nic mi nie jest bardziej wstrętne i ohydne niż "self-pity".<br> Oczywiście, że w każdym człowieku znajdzie się coś, co