mówiąc, że jego sztuka "żyć zaczyna dopiero na scenie". Jej sens pozostaje w zawieszeniu, wypełnia go dopiero reżyser. Czytałem o przedstawieniu paryskim, lekkim, roztańczonym, sceptycznym i właściwie pogodnym. Ale także o niemieckim, ciężkim, groźnym, przerażającym. Czy wierzyć Puzynie, który ufa radosnemu zjawieniu młodości? Czy raczej tym, co w zakończeniu zobaczą okrutne, zrozpaczone szyderstwo? Co powinno przeważyć? Nie wiadomo. Jak Goethe Fausta, Gombrowicz zaopatrzył Operetkę w podwójny finał. Ludzkości, cała twoja historia jest błazeństwem - mówi jedna z twarzy Janusa. Ludzkości, zaczynaj na nowo, jesteś wieczna - mówi druga.<br><br> II<br><br><tit>GOMBROWICZ I RZECZY OSTATECZNE</><br><br>Bohater Pornografii wybiera się razem ze swoim alter ego, Fryderykiem