agenta i zawołał:<br>- Nie kop zwierzaka, bolszewiku jeden. Tak byś pan tylko wszystko dręczył. Ej, Stukonis, mamy teraz w biurze dokumenciki... aa... palce lizać. Posiedzisz pan, aż miło. Dawnośmy na to czekali. Zrobi się małą rewizyjkę i pójdziemy do biura. <page nr=177><br>Lucjan zaczął kasłać. Zygmunt stanął na progu pokoju w bieliźnie, okryty pledem. Miał wściekłą minę.<br>- Czego panowie sobie życzą?<br>- Hola, co za mina. Proszę, oto nasze ordery. A teraz kładź się pan z powrotem.<br>- To do mnie należy, czy mam się kłaść, czy nie. Rób pan, co do pana należy.<br>- Kładź się pan... kładź się pan, bo skuję jak bandytę. Grzecznie