Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Kiedy jechał leśną drogą,
Wpierw widziano jego ogon,
Co jak ruda chmura zwisa,
A dopiero potem - lisa.

Już nazajutrz na polanie
Zaczął lis urzędowanie.
Kazał podać sobie korę,
Wziął do garści pióro spore
I ustawę za ustawą
Jął wydawać z wielką wprawą:

- Zarządzamy, by zwierzęta
Do użytku prezydenta
Oddawały, prócz okupu,
Czwartą część swojego łupu.

Żeby każdy ptak od maja
Aż do maja wszystkie jaja
Niósł dla lisa Witalisa,
Który żółtka z nich wysysa.
Żeby kury i kurczęta
Same szły do prezydenta
I prosiły, by na rożnie
Raczył upiec je ostrożnie.
Nie pamiętam już, niestety,
Jakie prawa i dekrety
Wydał jeszcze
Kiedy jechał leśną drogą,<br>Wpierw widziano jego ogon,<br>Co jak ruda chmura zwisa,<br>A dopiero potem - lisa.<br><br>Już nazajutrz na polanie<br>Zaczął lis urzędowanie.<br>Kazał podać sobie korę,<br>Wziął do garści pióro spore<br>I ustawę za ustawą<br>Jął wydawać z wielką wprawą:<br><br>- Zarządzamy, by zwierzęta<br>Do użytku prezydenta<br>Oddawały, prócz okupu,<br>Czwartą część swojego łupu.<br><br>Żeby każdy ptak od maja<br>Aż do maja wszystkie jaja<br>Niósł dla lisa Witalisa,<br>Który żółtka z nich wysysa.<br>Żeby kury i kurczęta<br>Same szły do prezydenta<br>I prosiły, by na rożnie<br>Raczył upiec je ostrożnie.<br>Nie pamiętam już, niestety,<br>Jakie prawa i dekrety<br>Wydał jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego