jaki utrwalił się w ich umysłach, i bliska byłam sprostowania. Następnie udało mi się wreszcie nieco zmobilizować.<br>- Po cóż, na litość boską, szukasz takiego potwora? - spytałam z niesmakiem, zdumiona własną siłą charakteru.<br>- Zapewniam cię, że nie dla przyjemności - odparł pogodnie. - Jest to kobieta, która okradła mojego szefa, podstępnie pozbawiając go olbrzymiej sumy pieniędzy i trzeba ją znaleźć, żeby to odzyskać.<br>Na myśl, że lęgła mi się chęć powiadomienia go o kryjówce w Pirenejach, ogarnęła mnie niebotyczna zgroza. Rany boskie! Znalazłam sobie podrywkę, nie ma co! Zabrałby mnie może w tym Paryżu na bankiet do szefa!...<br>- Muszę ci się przyznać do czegoś