Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
z okien pociągu, którym do niej jechałem. To był letni świt, chyba sierpień. Teraz też jest lato i miasto było niemal równie olśniewające jak wtedy. Rozłożone miękko na kilku wzgórzach nad rzeką, ze swoimi niezliczonymi kościołami i sadami po horyzont. Pewnie dostrzegłeś to niepozorne "niemal". Wtedy wszystko było jednak bardziej olśniewające, ale to chyba nie za jej sprawą. Raczej nie. To chyba kwestia wieku. Świeżości. S. to idealne miejsce na weekend. Polecam. Wczoraj w tej knajpie wcale nie pomyślałem jednak o S. Że to może mieć jakiś związek z nią. Przypomniałem sobie - nie wiem dlaczego - o tym, jak minęliśmy się w
z okien pociągu, którym do niej jechałem. To był letni świt, chyba sierpień. Teraz też jest lato i miasto było niemal równie olśniewające jak wtedy. Rozłożone miękko na kilku wzgórzach nad rzeką, ze swoimi niezliczonymi kościołami i sadami po horyzont. Pewnie dostrzegłeś to niepozorne "niemal". Wtedy wszystko było jednak bardziej olśniewające, ale to chyba nie za jej sprawą. Raczej nie. To chyba kwestia wieku. Świeżości. S. to idealne miejsce na weekend. Polecam. Wczoraj w tej knajpie wcale nie pomyślałem jednak o S. Że to może mieć jakiś związek z nią. Przypomniałem sobie - nie wiem dlaczego - o tym, jak minęliśmy się w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego