sprawy najwyraźniej przerastał. Grając na czas, zaciągał się raz za razem fajką i przesuwał językiem po pęczniejących wargach. Trochę przestraszony, trochę zdziwiony niespodziewaną gadką faceta, który z początku zdawał się jedynie namolnym zboczeńcem, chwycił się tego papierosa jak brzytwy. Zaraz... W burzy... w burzy chmur północnych. Może on to... Zygmunta olśniło.<br>- Ty jesteś z chmur północnych, prawda? - wyszeptał z napięciem, dziwiąc się trochę swym słowom, rodem z dziecięcych bajek.<br>- Chodź, chodź i przestań ględzić.<br>- Ale powiedz, jesteś, tak? Północny jesteś? - nalegał Zygmunt.<br>- Chodź! - krzyknął tamten, ostro zniecierpliwiony.<br>Zygmunt przydeptał fajkę i ruszył za Północnym. Nad Zatorzem wybuchło szaleństwo burzy - deszcz lał