Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Wspomnienie pocałunku rozpalało moją wyobraźnię i rozlegało się w głowie łomotem, który zagłuszał kołatkę nocnego stróża i ujadanie psów. Kazia nie przyszła!

Niewiele myśląc wstałem, ubrałem się i zszedłem na dół. Skradając się na palcach uchyliłem drzwi pokoju Kazi.

- Kto to? - zawołala przestraszona.

- To ja Kaziu... - szepnąłem. - To ja...

Po omacku zbliżyłem się do niej i usiadłem na brzegu łóżka.

- Jak ty do mnie mówisz, smarkaczu! Oszalałeś Wyjdź stąd! Wyjdź stąd! W tej chwili!

- To ja, Kaziu - powtórzyłem drżącym szeptem.

Pochyliłem się nad nią i przywarłem ustami do jej warg. Nie broniła się, nie stawiała oporu, ale nie oddawała mi pocałunków
Wspomnienie pocałunku rozpalało moją wyobraźnię i rozlegało się w głowie łomotem, który zagłuszał kołatkę nocnego stróża i ujadanie psów. Kazia nie przyszła!<br><br>Niewiele myśląc wstałem, ubrałem się i zszedłem na dół. Skradając się na palcach uchyliłem drzwi pokoju Kazi.<br><br>- Kto to? - zawołala przestraszona.<br><br>- To ja Kaziu... - szepnąłem. - To ja...<br><br>Po omacku zbliżyłem się do niej i usiadłem na brzegu łóżka.<br><br>- Jak ty do mnie mówisz, smarkaczu! Oszalałeś Wyjdź stąd! Wyjdź stąd! W tej chwili!<br><br>- To ja, Kaziu - powtórzyłem drżącym szeptem.<br><br>Pochyliłem się nad nią i przywarłem ustami do jej warg. Nie broniła się, nie stawiała oporu, ale nie oddawała mi pocałunków
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego