Zaraz będą kurczęta - stary odwracał brunatną, porytą twarz w ruchliwym odblasku płomieni.<br>Drzwi się otworzyły. Istvan powiedział, że posłanie gotowe, nie mógł pojąć, dlaczego Margit wstaje i obejmuje go tak rozpaczliwie.<br>- Śpiące dziecko? - gładził jej plecy, przygarniał. - Zaraz cię ułożę, nakarmię.<br>- Czy myślisz - szeptem domagała się odpowiedzi, pełna napięcia - że oni tamtego zabrali ze sobą?<br>- Kogo?<br>- Tego starucha z chorą nogą - gniewając się, że od razu nie pojmował, tłumaczyła. - Widziałam, jak się za nim skradała hiena.<br>- Oczywiście, że go zabrali. Drzemałaś, zmora cię męczyła. A tyś już pewnie chciała mnie za niego wymienić i poświęcić mu życie? - wyśmiewał ją przyjaźnie. - Znasz uświęconą