dwojga, zaprzyjaźnione damy znakomicie radzą sobie na parkiecie same, bez względu na stan moich kończyn. Tak więc, poczułem się naprawdę dowartościowany dopiero przed miesiącem, kiedy to w nocy w krakowskiej restauracji skłonił się przede mną jeden znany z telewizji pan, pytając w tonie wyraźnie "wskazującym": "Czy mogę panią prosić?" Lekko onieśmielony spytałem, czemu to akurat mnie przypadł w udziale ten zaszczyt, skoro na sali jest tyle pięknych dziewcząt. W odpowiedzi usłyszałem, że owszem, pań tu nie brakuje, ale tylko ja jedna wyglądam przyzwoicie...<br>I pomyśleć, ile lat musiałem czekać, by zasłużyć sobie na ten komplement! Ilu bliźnich, łącznie z moją żoną