Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
chwilę o tym i owym. U siebie w pokoju nie mogłem jednak zasnąć. Ulića była hałaśliwa. Dudniły blisko pociągi. Tak że włoski tygodnik, który kupiłem po oddaniu przesyłki służącemu u Campillich, przeczytałem prawie od deski do deski.

III
Zbudziłem się wcześnie i od razu ogarnął mnie żar i tewsam hałas oo wczoraj, pomnożony jeszcze o głosy ulicznych sprzedawców. Wyjrzałem przez okno. Pod bramą domu stał wózek z pomidorami i zieleniną, jezdnią nadciągał osiołek obładowany koszami brzoskwiń, dalej węglarz pchał taczkę z czarnymi bryłami połyskującymi w słańcu i smolakami na podpałkę, które skrzyły się żywicą. Zgiełk był duży. Poszczególnych nawoływań nie wyróżniałem
chwilę o tym i owym. U siebie w pokoju nie mogłem jednak zasnąć. Ulića była hałaśliwa. Dudniły blisko pociągi. Tak że włoski tygodnik, który kupiłem po oddaniu przesyłki służącemu u Campillich, przeczytałem prawie od deski do deski. <br><br>&lt;tit&gt;III&lt;/&gt;<br>Zbudziłem się wcześnie i od razu ogarnął mnie żar i tewsam hałas oo wczoraj, pomnożony jeszcze o głosy ulicznych sprzedawców. Wyjrzałem przez okno. Pod bramą domu stał wózek z pomidorami i zieleniną, jezdnią nadciągał osiołek obładowany koszami brzoskwiń, dalej węglarz pchał taczkę z czarnymi bryłami połyskującymi w słańcu i smolakami na podpałkę, które skrzyły się żywicą. Zgiełk był duży. Poszczególnych nawoływań nie wyróżniałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego