Do brzegu prawie podchodziły. Potem rękę<br>gdzieś tam wsadziła, przykuliła się, loki jej do rzeki pospadały,<br>myślałem, że się chce utopić, bo wzdychała, jęczała i coraz niżej<br>zwisała, jakby miała już dać nura. Topić się na takiej płyciźnie,<br>głupia czy co? Już miałem skoczyć, a tu jak nie miauknie i opadła na<br>wznak. Woda ją zakryła, ale zaraz zabieliła się znów pod wierzchem. I<br>ani ręką, ani nogą, tylko tak leżała jak ryba, wywalona brzuchem, a<br>rzeka ją niosła.<br> No, i tak zakochałem się we fryzjerowej. Jeszcze tego samego dnia, po<br>przygnaniu krów z pastwiska, poleciałem nad rzekę, na zakręt, gdzie