końcu świata. A także o początku innego. Rozumiano ją i odczuwano ją rozmaicie. Jako sztukę pesymistyczną i sztukę optymistyczną. Twierdzono, że Czechow "stoi po stronie" Raniewskiej, Gajewa i wiernego sługi, nieuleczalnego niewolnika Firsa. Marksiści oczywiście twierdzą, że "stoi po stronie" nowych ludzi, Łopachina, Trofimowa i młodziutkiej Ani. Wszystkie te podziały opinii i spory najoczywiściej nie mają sensu. W "Wiśniowym sadzie" Czechow spojrzał na świat niemal z boskiej perspektywy, jakby <foreign>de l'au dela</>. Osiągnął w tym przedśmiertnym dziele obiektywizm prawie nadprzyrodzony, dystans miłującego, przebaczającego humoru. Osiągnął też szczyt artystycznej równowagi: w tej wieloosobowej sztuce, utkanej z pajęczynowej siatki uczuć, nie ma (może