Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
wprost
łatwością. Kierowca drugiej omalże nie wpadł przy tym na drzewo, ujrzawszy
za kierownicą rozpędzonego wozu tylko dwoje dzieci, z których żadne
nie trzymało rąk na kierownicy.

W pewnym momencie Kapitan przyhamował ostro i wjechał wprost w wyboistą,
boczną drogę polną. Nie wyglądała ona na to, by kiedykolwiek tknęły
opony samochodu. Mimo to niewiele zwolnił.

I oto zaczęła się jazda tak piekielna, że właściwie przypominała lot
poprzez afrykańską burzę piaskową. Kamień nie kamień, korzeń nie korzeń,
wybój nie wybój - Kapitan nie dbał o nic. Nawet kamienisty
strumień go nie powstrzymał.

Parł naprzód jak czołg. Gałęzie drzew i krzaków biły o
wprost <br>łatwością. Kierowca drugiej omalże nie wpadł przy tym na drzewo, ujrzawszy <br>za kierownicą rozpędzonego wozu tylko dwoje dzieci, z których żadne <br>nie trzymało rąk na kierownicy.<br><br>W pewnym momencie Kapitan przyhamował ostro i wjechał wprost w wyboistą, <br>boczną drogę polną. Nie wyglądała ona na to, by kiedykolwiek tknęły <br>ją opony samochodu. Mimo to niewiele zwolnił.<br><br>I oto zaczęła się jazda tak piekielna, że właściwie przypominała lot <br>poprzez afrykańską burzę piaskową. Kamień nie kamień, korzeń nie korzeń, <br>wybój nie wybój - Kapitan nie dbał o nic. Nawet kamienisty <br>strumień go nie powstrzymał.<br><br>Parł naprzód jak czołg. Gałęzie drzew i krzaków biły o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego