Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
jest właśnie rozpacz...
Więc może powinienem leczyć się sam, korzystając z tego, że wy
mnie kurujecie.
Naprawdę staram się być wam za to wdzięczny.
Tylko, na litość boską, przestańcie mieć pretensję, że jestem
trudnym pacjentem!
Weźcie to raczej na swój rachunek.
Tak myślałem chodząc i szukając czegoś do zjedzenia w
opustoszałej po śniadaniu stołówce.
Znalazłem chrupką skórę chleba, której ktoś bezzębny nie
sprostał.
Zlałem do jednego kubka resztki kawy z kilku innych kubków, zbożowej kawy z
mlekiem.
Zjadłem, wypiłem, medytując nad swoim losem.
Nie wolno dać się zepchnąć ze swojej drogi do Itaki, nie mogę do
tego dopuścić, jeśli raz zacznie
jest właśnie rozpacz...<br> Więc może powinienem leczyć się sam, korzystając z tego, że wy<br>mnie kurujecie.<br> Naprawdę staram się być wam za to wdzięczny.<br> Tylko, na litość boską, przestańcie mieć pretensję, że jestem<br>trudnym pacjentem!<br> Weźcie to raczej na swój rachunek.<br> Tak myślałem chodząc i szukając czegoś do zjedzenia w<br>opustoszałej po śniadaniu stołówce.<br> Znalazłem chrupką skórę chleba, której ktoś bezzębny nie<br>sprostał.<br> Zlałem do jednego kubka resztki kawy z kilku innych kubków, zbożowej kawy z <br>mlekiem.<br> Zjadłem, wypiłem, medytując nad swoim losem.<br> Nie wolno dać się zepchnąć ze swojej drogi do Itaki, nie mogę do<br>tego dopuścić, jeśli raz zacznie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego