kopie, zupełnie jakbym była w ciąży.<br>Mijają tygodnie, jednego dnia jest lepiej, innego gorzej, jakoś się plecie, nie najlepiej, ale jakoś. Tylko niczego się nie da zapomnieć.<br>Po prostu nie da.<br>4 czerwca<br>Samochód stał na dole, wyładowany moimi rzeczami, gotowy do przejechania tych kilku ulic, a ja spacerowałam po opustoszałym mieszkaniu, usiadłam na podłodze, na środku, w tym miejscu, z którego widać obydwa pokoje i kuchnię, zapaliłam papierosa i żegnałam to nasze gniazdko, znowu puste, wyczyszczone, dokładnie takie jak wtedy, pierwszego dnia, kiedy się wprowadzałam, nie wiedząc, ile szczęścia mnie tu czeka.<br>Takie właśnie jest życie: niezbadane, nigdy nie wiemy