jedzie do domu.<br><br>Joanna dotyka ziemi czubkami palców, wzbija się wysoko, szybuje i powoli opada, znów się odbija, zostawia za sobą cały świat, drzewa tylko migają po bokach, a ona biegnie, jakby miała skrzydła, potem prysznic, zakupy, sprząta, pracuje, przygotowuje obiad i przez cały ten czas ani na chwilę nie opuszcza słonecznego salonu, w którym on zajmuje centralne miejsce. Patrzy na niego, siedzącego wygodnie w fotelu, na jego delikatne rysy, delikatne dłonie, całe dnie spędza zapatrzona, wypełnia nim każdą chwilę, zatyka wszystkie szpary, wyplata z niego wieczory i poranki, nic poza nim nie istnieje na świecie. <br><br>- Jak tam w pracy? - pyta