na Weisera, ale ten zdawał się nie reagować na podniecenie Szymka i Piotra. Siedział wyprostowany, ze wzrokiem utkwionym w nieokreślony punkt areny, jakby całe to widowisko nudziło go trochę i jakby siedział tu bardziej przez grzeczność nią z prawdziwego zainteresowania. W czasie przerwy Elka i Piotr poszli do bufetu po oranżadę, a ja siedziałem obok niego, lecz jakoś nie mogłem się zdobyć, aby go o cokolwiek zapytać, mimo że wiedziałem, jak dobrze się zna na różnych szczegółach cyrkowego rzemiosła.<br>Orkiestra jak natchniona grała przez cały czas marsze i walczyki, ludzie przechodzili pomiędzy ławkami, wymieniając ukłony albo kurtuazyjne "przepraszam", a na arenie