łuską jaszczurka stanęła na tylnych łapkach, przyglądała mu się bystro okiem żółtym i nieprzyjaznym, kolce na grzbiecie jeżyła przy każdym oddechu, wyglądała jak miniatura przedpotopowych potworów.<br>Stary ogrodnik w rozpiętej koszuli rzucił w nią grudką ziemi, syknęła tylko i znikła, wspinając się na pień drzewa.<br>- Ona pluje, sab - ostrzegał - można oślepnąć.<br>Światło przenikało jego siatkową koszulę, lśniło na żebrach i pomarszczonym karku. Nogi miał czarne, pokryte grudkami zaschłego błota, jak ze rdzawego żelaza.<br>- Sab tam idzie? - wskazał na oficynkę, której parterowe pomieszczenia zamieniono na izby mieszkalne dla służby. - Ona przyzywa śmierć, taka ładna, tłusta kobieta - mamlał. - Już drugi dzień modli się